TECHNIKA
Europejskie sieci elektro-energetyczne nie wytrzymują obciążenia „elektrykami”
Nie chcę zaczynać tego tekstu bufonada typu „a nie mówiłem, a nie pisałem?”. Ale takie stwierdzenia same cisną się na usta. Nie trzeba być ekspertem z dziedziny energetyki, żeby przewidzieć konsekwencje obciążenia sieci rosnąca liczbą pojazdów elektrycznych w powszechnym użyciu. Jeżeli już teraz (przy stosunkowo niewielkim odsetku pojazdów elektrycznych) coraz więcej krajów w Unii Europejskiej ma problemy z zapewnieniem prądu na ich ładowanie, co dopiero jeżeli wszystkie pojazdy będą elektryczne – jak to planują obecne władze UE. Ale drogi Czytelniku – fakty mówią same za siebie i polecam przeczytać poniższy artykuł, opublikowany na portalu: www.motoryzacja.interia.pl .
Data publikacji: 29.02.2024
Data aktualizacji: 29.02.2024
Podziel się:

„Najpierw Wielka Brytania, później Niemcy, a teraz także Holandia? Jeden z niderlandzkich operatorów sieci energetycznej chce ograniczenia dostaw energii do ładowarek późnym popołudniem i wieczorami. Wszystko po to, by w godzinach największego zapotrzebowania zminimalizować ryzyko przeciążenia sieci. Co na to właściciele aut elektrycznych?
Kilka lat temu pomysłem odcięcia energii w godzinach szczytu energetycznego chwalono się w Wielkiej Brytanii. Niedługo później sympatykami tego pomysłu zostali Niemcy. Teraz rozmowy trwają już w Holandii. O co chodzi i dlaczego ktokolwiek miałby odcinać prąd od ładowarek?
Ładuj przed snem, nie po pracy - tak chcą uniknąć blackoutu
We wszystkich przypadkach chodzi przede wszystkim o problem dotyczący obciążenia sieci energetycznej przez elektryczne pojazdy. O uniknięcie blackoutu w Niderlandach walczy już jeden z operatorów, który chce, aby od godz. 16 do 21 stacje ładowania nie były dostępne dla “elektryków”. To właśnie w tych godzinach właściciele aut bezemisyjnych wracają do domów i zaczynają “karmić” swoje samochody. Te stoją i pobierają prąd, czasami nawet do białego rana.
Auta elektryczne to spore obciążenie dla sieci energetycznej
Zdaniem firmy Stedin, odroczenie tego procesu o kilka godzin, miałoby pomóc w odciążeniu sieci w czasie, kiedy jest najbardziej wysilona. Zapobiegłoby to również przestojom około 1,5 miliona gospodarstw domowych w godzinach szczytu, kiedy pompy hybrydowe i kuchenki indukcyjne już wywierają wystarczająca dużą presję na sieć. Przedstawiciele firmy podkreślają również, że zmiana nawyków nie wpłynęłaby znacząco na komfort życia właścicieli aut elektrycznych.
W przyszłości nie będzie wyjścia. Czy Holandia na to pójdzie?
Rozwiązanie zaproponowane przez firmę Stedin może spotkać się z krytyką, jednak w przyszłości może nie być innego wyjścia. Zwłaszcza, że zgodnie z przewidywaniami holenderska flota samochodów elektrycznych do 2030 roku wzrośnie z 450 tys. pojazdów do nawet 2 milionów. To będzie wymagało rozbudowy obecnej sieci (150 tys.) o kolejne 250 tys. stacji ładowania.
Zachęcali do kupowania, teraz chcą odcinać prąd
Propozycja firmy Stedin jest dla wszystkich zrozumiała. Nikt nie chce po powrocie z pracy martwić się czy wystarczy mu świeczek na rozświetlenie salonu. Niemniej, takie głosy nie zachęcą nikogo do kupowania aut elektrycznych. Jeżeli w przyszłości ktoś będzie odgórnie narzucał godziny w których będzie można się ładować, nie będzie to miało wiele wspólnego z wolnością. Zwłaszcza, że od 2025 roku w Holandii ma zostać wprowadzony podatek drogowy dla takich pojazdów”.
Kwestia opodatkowania „elektryków” – co w końcu musi nastąpić – to kolejna sprawa, na którą zwracałem uwagę nie tylko ja, ale również radni stolicy Norwegii – Oslo, gdzie na skutek upowszechnienia się takich pojazdów (zwolnionych z opłat i podatków) brakuje pieniędzy na konserwację i rozbudowę sieci dróg. ML
Fot. Pixabay
Zobacz również