ZARZĄDZANIE
Niemcy w obawie przed wojną chcą ściągnąć polskich kierowców
Dziennik Gazeta Prawna donosi, że Niemcy biją na alarm i nawołują do natychmiastowej zmiany prawa. Obawiają się, że w razie wojny, ich gospodarka nie poradzi sobie bez Polaków i mieszkańców Europy Wschodniej, których zabraknąć może nawet 400 tys. Zdaniem Jana Buczka, prezesa Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Niemcy chcieliby zapłacić i odessać z rynku jak najwięcej potrzebnych im pracowników.
Data publikacji: 07.08.2025
Data aktualizacji: 07.08.2025
Podziel się:

Agresywne działania Moskwy i pojawiające się ostrzeżenia przed grożącą nam wojną spowodowały, że Niemcy błyskawicznie zmienili sposób myślenia. Nastrojeni dotychczas pokojowo i nastawieni jedynie na zarabianie oraz wygodne życie, zaczęli zbroić się po zęby. Przy okazji na jaw wyszło, że bez pracowników z Europy Wschodniej będą mieli spory problem.
Uciekną jak wybuchnie wojna
Pierwszy powiedział o nim Dirk Engelhardt, prezes Federalnego Stowarzyszenia Transportu Towarowego, Logistyki i Utylizacji Odpadów. W rozmowie z niemieckim Bildem ostrzegł, że już dziś w niemieckiej gospodarce brakuje około 100 tys. kierowców ciężarówek, a to dopiero początek. Niechcący przyznał, że ten ważny sektor gospodarki opiera się głównie na pracownikach zewnętrznych. Gdyby zaś wybuchła wojna, wielu z nich musiałoby porzucić niemiecką gospodarkę,
– Nawet 300 tys. kierowców z Europy Wschodniej mogłoby zginąć, albo być zmuszonych do powrotu do domu – powiedział Bildowi Engelhardt. W jego ocenie, gdyby do tego doszło, Niemcom brakowałoby około 400 tys. kierowców, czyli blisko połowy całego zapotrzebowania, by gospodarka mogła należycie funkcjonować. – Jeśli nie uda nam się zniwelować luki 400 tys. kierowców, w sytuacji kryzysowej nie będziemy w stanie ani odpowiednio wspierać Bundeswehry, ani zaopatrywać ludności cywilnej – mówi.
Niemieckie kobiety na TIR-y
Szef stowarzyszenia niemieckich transportowców nie tylko narzeka i ostrzega, ale też apeluje do rządu, by ten podjął jak najszybsze działania, mogące poprawić dramatyczną sytuację branży transportowej. Przedstawia też własny plan. Jednym z jego elementów jest zmiana przepisów, dzięki której do pracy za sterami TIR-ów zasiądzie więcej kobiet.
– Potrzebujemy więcej kobiet za kierownicą. To wymaga bezpiecznych miejsc parkingowych i ciężarówek wyposażonych na przykład w prywatne prysznice, toalety i kuchnie – mówi Engelhardt.
Chciałby także, aby ułatwić powrót do zawodu tym z kierowców, którzy odeszli już na emeryturę. Wiązałoby się to ze zmianą przepisów i likwidacją wymogu przechodzenia przez nich cyklicznych badań kwalifikacyjnych. Lekarstwem na zasypanie luki miałoby być też dopuszczenie większej liczby kierowców spoza Unii Europejskiej, głównie z Mołdawii i Uzbekistanu. Aby jednak było to możliwe, konieczne byłoby umożliwienie honorowania praw jazdy kierowców ciężarówek z tych krajów na terenie UE.
W ocenie Engelhardta, dobrze by też było, aby każdy posiadacz prawa jazdy z odpowiednią kategorią mógł pracować w spedycji, bez konieczności przechodzenia dodatkowych szkoleń. – Specjalizacja musi zniknąć. To nas hamuje – mówi prezes. JK
Źródło: www.gazetaprawna.pl
Fot. Pixabay
Zobacz również