MANAGEMENT
Przewoźnicy żądają ciągników z naczepami do szkoleń kierowców
Od 2025 r. szkolenie i egzaminowanie kandydatów na kierowców kat. C+E miało odbywać się wyłącznie z użyciem ciągników siodłowych z naczepami zamiast samochodów ciężarowych z przyczepami. Mając na uwadze nie najlepszą sytuację finansową wielu ośrodków szkolenia kierowców i WORD-ów, początkowo przewidziano długi, bo 5-letni okres przejściowy na wymianę pojazdów, która miała następować sukcesywnie od 1 kwietnia 2020 r.
Data publikacji: 04.04.2024
Data aktualizacji: 04.04.2024
Podziel się:

Od tego czasu każdy nowo rejestrowany pojazd do nauki jazdy i egzaminowania dla kat. C+E miał być ciągnikiem z naczepą. Tak się jednak nie stało. W ubiegłym roku w Ministerstwie Infrastruktury powstał projekt rozporządzenia wydłużający okres przejściowy o 2 lata, do 1 stycznia 2027 r. Po protestach organizacji branżowych przewoźników w resorcie przygotowano kolejny projekt właściwego rozporządzenia, który przewiduje wejście w życie nowych przepisów od 1 stycznia 2026 r.
Przewoźnicy muszą zamieniać się w instruktorów
Od lat środowisko przewoźników drogowych sygnalizuje, że świeżo upieczeni kierowcy z prawo jazdem C+E, trafiający do firm przewozowych, są niedouczeni. Transportowcy czekają na nowe przypisy, które wymuszą korzystanie w trakcie szkoleń i egzaminów z ciągników z naczepami, i „to 40 tonowych, a nie jakichś lekkich ,wynalazków”.
– Proponowany przez ministerialnych urzędników termin wprowadzenia w życie nowego obowiązku jest nie do zaakceptowania – twierdzi Tomasz Rejek, prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Gdyni twierdzi. – Obecna sytuacja – nauczanie i egzaminowanie z wykorzystaniem lekkich ciężarówek z przyczepami – trwa stanowczo zbyt długo, co zmusza firmy transportowe do przeprowadzania ponownych szkoleń świeżo upieczonych kierowców, którzy nie potrafią właściwie prowadzić ciężkich zestawów transportowych, wykorzystywać ich systemów pokładowych, sprzęgać ciągników z naczepami, cofać do rampy itp. Stan oderwania systemu szkolenia i egzaminowania od realiów branży transportowej trwa latami, a przecież 40-tonowe zestawy z naczepami pełnią dominującą rolę nie tylko w transporcie międzynarodowym, ale i krajowym.
Bez „lekkich wynalazków”
Prezes stowarzyszenia, które od lat prowadzi ośrodek szkolenia kierowców, zwraca uwagę na jeden nieszczęśliwy zapis rozporządzenia, zgodnie z którym dopuszczalna masa całkowita zestawu z naczepą, wykorzystywanego podczas egzaminu na kat. C+E, musi mieć co najmniej 20 ton. Rodzi to pole do popisu dla autorów różnych „wynalazków” na kołach.
– Ostatnio jeden z ośrodków szkolenia kierowców wzbogacił się o eksperymentalny zestaw ciężarowy. Przerobił często wykorzystywany podczas kursów przygotowawczych i egzaminów na kategorię C samochód ciężarowy MAN TGL 12.250 na ciągnik siodłowy i dołączył do tego lekką, jednoosiową naczepę, specjalnie dopasowaną do samochodu dystrybucyjnego z dzienną kabiną przez firmę Konar. Wszystko po to, żeby było taniej. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać z tego pomysłu? To ma się nijak do tego, co zakładało środowisko przewoźników, czyli uczania i egzaminowania kierowców C+E na pojazdach wykorzystywanych w ponad 90 proc. w transporcie ciężkim. W ministerstwie zapomniano o zmianie, moim zdaniem najważniejszego przepisu, a mianowicie podwyższeniu pułapu dmc zespołu pojazdów z 20 do 40 ton w przypadku egzaminu na C+E mówi Tomasz Rejek.
Podkreśla on, że część renomowanych ośrodków szkolenia, w oczekiwaniu na zmianę regulacji prawnych, już zakupiło ciągniki siodłowe z naczepami – z myślą o kursach dla kandydatów na kierowców, jak i w zakresie kwalifikacji wstępnej. Natomiast marka MAN przygotowała i zaprezentowała ciągnik siodłowy specjalnie przystosowany do nauki jazdy C+E, wyposażony m.in. w dodatkowy hamulec dla instruktora, a także zautomatyzowaną skrzynię biegów. Prezentowaliśmy ten pojazd w piątym numerze Transport Managera z 2023 r. na stronie 98.
– W tej sytuacji pojawienie się w zasobach ośrodków szkolenia „dziwnych” zestawów z naczepami, oderwanych od realiów branży transportowej, należy uznać za kompletne niezrozumienie albo lekceważenie istoty problemu. To szkolenia kierowców powinny być dopasowane do potrzeb rynku, a nie odwrotnie – konkluduje Tomasz Rejek.
Źródło: www.etransport.pl
Fot. Pixabay
Zobacz również