Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się

Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się
Strona Główna/Artykuły/Komisja Europejska forsuje elektryfikację transportu za pomocą półprawd i kłamstw

ZARZĄDZANIE

Komisja Europejska forsuje elektryfikację transportu za pomocą półprawd i kłamstw

27 maja 2025 r. Komisja Europejska wydała skierowany do Parlamentu Europejskiego i Rady komunikat w sprawie gotowości technologicznej i rynkowej ciężkich pojazdów transportu drogowego. Niestety w ocenie Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska” (TLP) w komunikacie Komisji przedstawiono niepełne informacje. Może to prowadzić do zbyt optymistycznej oceny obecnej sytuacji i utrudnić rzetelną ewaluację projektu dekarbonizacji transportu drogowego w Unii Europejskiej.


Data publikacji: 06.06.2025

Data aktualizacji: 06.06.2025

Podziel się:

Dlatego też TLP podjęła decyzję o wysłaniu do przedstawicieli unijnych władz (Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej) stanowiska będącego komentarzem do wydanego przez Komisję europejską komunikatu.

Półprawdy

W komunikacie podane są liczby świadczące o wzrastającym udziale pojazdów elektrycznych w transporcie drogowym. Niestety statystyki mające udowodnić tę tezę zawierają zbiorcze dane dla wszystkich pojazdów zeroemisyjnych, bez podziału na kategorie odnoszące się do ich masy.

– Ujawnienie danych w podziale na kategorię pojazdów pokazałoby, że odnoszą się one głównie do lżejszych samochodów ciężarowych, a udział w unijnym rynku cięższych pojazdów elektrycznych, wykonujących największą część pracy przewozowej jest wciąż znikomy – komentuje Maciej Wroński, prezes TLP.

Opinię Prezesa TLP potwierdzają dane z polskiego rynku, gdzie na przeszło 8 tys. pojazdów elektrycznych, służących do przewozu rzeczy, zaledwie 240 to pojazdy kategorii N2 (ciężarówki i samochody dostawcze, których maksymalna dopuszczalna masa całkowita – DMC – przekracza 3,5 tony, ale nie przekracza 12 ton) i N3 (ciężarówki i inne pojazdy silnikowe zaprojektowane i wykonane do przewozu ładunków, których maksymalna masa całkowita przekracza 12 ton, pojazdy tej kategorii to ciężarówki, przyczepy, a także niektóre pojazdy specjalne, takie jak żurawie samojezdne). Przy czym znaczna część tych ciężkich pojazdów to egzemplarze demonstracyjne, zarejestrowane na potrzeby sieci dealerskich, oraz podwozia elektryczne przeznaczone do specjalistycznej zabudowy. TLP szacuje, że w polskich firmach transportowych pracę przewozową wykonuje mniej niż 20 pojazdów elektrycznych kategorii N3.

Koszt dekarbonizacji unijnego transportu drogowego = 1,5 bln EUR do 2024 r.

Komunikat komisji nie odnosi się do kluczowej informacji, jaką powinno być podanie szacunkowych łącznych kosztów, które unijni przewoźnicy powinni ponieść w celu wymiany pojazdów na zeroemisyjne, tak aby w 2040 r. osiągnąć redukcję CO2 w transporcie drogowym o 90 proc. Według szacunków TLP, unijni przewoźnicy zmuszeni zostaną do zainwestowania ponad 1,5 biliona euro na dekarbonizację swoich firm.

– Problem w tym, że takich pieniędzy unijni przewoźnicy nie mają – mówi Prezes Wroński, po czym dodaje: – Odnosząc się do naszego krajowego rynku, polscy przewoźnicy powinni corocznie przeznaczać na zakup elektrycznych lub wodorowych pojazdów ponad 60 mld zł, tak aby spełnić unijne plany dekarbonizacyjne.

Zdekarbonizowane TCO i rynek pracy – kłamliwe i półprawdziwe argumenty KE

TLP zwróciła także uwagę na zawartą w komunikacie Komisji informację, dotyczącą rzekomego zrównania całkowitego kosztu posiadania (TCO) pojazdów elektrycznych i spalinowych. Jest to oczywiście możliwe w przypadku najlżejszych i nie ujętych w raporcie pojazdów kategorii N1. Natomiast w przypadku pojazdów cięższych, a w szczególności kategorii N3, teza o zrównaniu TCO pojazdów elektrycznych i spalinowych rażąco odbiega od realiów rynkowych i kalkulacji przedsiębiorców transportowych.

Wśród szeregu zastrzeżeń sformułowanych w komentarzu TLP, jedno z nich dotyczy wpływu dekarbonizacji transportu drogowego na rynek pracy kierowców. Obniżona o około 60 proc. efektywność wykorzystania najcięższych pojazdów elektrycznych pracujących na dłuższych dystansach, oznacza konieczność zwiększenia europejskiej floty wykonującej usługi przewozowe. Tyle tylko że za kierownicą tych pojazdów nie będzie miał kto zasiąść. Zwiększenie liczby pracujących na rzecz transportu drogowego kierowców, przy już obecnym ich niedoborze, jest praktycznie niemożliwe.

Zasięg „elektryków” ograniczony masą i temperaturą

– Dużą rolę ograniczającą wykorzystanie pojazdów elektrycznych odgrywa też masa przewożonych ładunków. Im cięższy ładunek, tym dystans możliwy do pokonania na jednym ładowaniu jest dużo mniejszy. Podobnie jest w przypadku jazdy w niskich (zwłaszcza ujemnych) temperaturach – komentuje Artur Kalisiak, dyrektor ds. projektów strategicznych TLP.

Sytuacji nie poprawia brak politycznego porozumienia w sprawie procedowanej od dłuższego już czasu propozycji zmiany dyrektywy (96/53/WE), pozwalającej na zrekompensowanie ciężaru akumulatorów trakcyjnych zwiększoną dopuszczalną masą całkowitą pojazdów (do 44 t). Ale o tym nie znajdziemy w komunikacie ani słowa.

 

Cztery najważniejsze wątpliwości

TLP kończy swoje wystąpienie w sprawie komunikatu Komisji, wskazując na cztery najpoważniejsze wątpliwości związane z przyjętymi obecnie rozwiązaniami w ramach Pakietu Fit for 55. Dotyczą one:

  • wyboru metody pomiaru emisji CO2​ na potrzeby klasyfikacji emisyjnej pojazdów; opartej na metodzie „tank-to-wheel”;
  • założenia, że jedynymi akceptowalnymi technologiami w transporcie drogowym UE są elektryfikacja i zasilanie wodorem;
  • możliwości osiągnięcia celów redukcji CO2​ w transporcie drogowym w terminach i zakresie określonych w obowiązujących przepisach;
  • akceptacji społecznej dla skutków ubocznych radykalnej dekarbonizacji transportu drogowego.

– Przyjęte w szeregu unijnych aktów prawnych rozwiązania bazują na ocenie emisyjności pojazdów wyłącznie pod kątem emisji CO2 z ich rur wydechowych. Dyskryminuje to samochody zasilane paliwami neutralnymi klimatycznie, takimi jak HVO100 czy bioLNG. W efekcie nie ma znaczenia ile całkowitej emisji CO2 generuje pojazd, byle tylko był on elektryczny – stwierdza Maciej Wroński. ML

 

Źródło: www.tlp.org.pl

 

Fot. Pixabay

Zobacz również


Przeczytaj